W takim razie gwarant- serwis, uznaje że formalnie silnik jest mój, już znów mój, nie znaczy że mi dawcę części chętnie odda? Wiem że ubiega się Yamaha Serwis o jakąś kasę, odszkodowanie. Majstry (pomijając wiedzę i zdolności manualne, doświadczenie) są ubezpieczeni na pecha, wypadek przy pracy ze szkodą na własności klienta. Zatem dostałem zerowy nowy silnik ze szkody i polisy, oni też muszą coś dostać na otarcie łez. Czekam na ofertę. Cena surowa, to będę kadził inaczej. Jeśli zostanie pamiątka, to polecę do naszego kolegi, uwijającego się na szrocie w Dobrzyniewie i wyląduje żelazo na palecie, a dalej sprawa prosta. Minęły już 3 miesiące grube. Mogę też wspaniałomyślnie nic już nie chcieć, odpierniczyć się, poniosłem jednak dotkliwe skutki. Tym razem nie ja, a motocykl był na bloku operacyjnym i na L4, nie zimą a latem
Jak ma się już zdrowie i piękne lato, urlop, no to nie ma czym zapinać długich rejsów, z majdanem, ulem z pszczołami na centralnym kufrze i czym tam się chce.
Skutek- brak sezonu na swym koniu.
Komicznie czułem jadąc autem z opłaconą lawetą bike, z Tenerą 0,7 l. gołą i wesołą, po to by polatać tam lokalnie po całej zatoce.
Sezon mimo wszystko zupełnie zaskakujący, 21
znacznie jednak inny niż 20
. Ach no i delegacja w Gdyni z Emilką i ... udana:)
Co do skuterów x max 300, kto się śmieje z nich mając manuala i ponad litra w rzędzie, czy "fałce", czy bokserze, niech stanie na światłach. Zobaczy ładne światła ledowe x maksa. Zaskoczenie roku! Jednak gdy wracałem z małego oblotu Podlasia z " Markowiczami " tymi obok stolicy
,
to umiarkowane podmuchy wiatru pomiędzy łąkami i lasami, dały popalić że na trasę, lekki zakapior staje się zbyt lekki. Miasto jego żywiołem.