Cześć wszystkim,
Jeszcze nie mam Yamahy, ale mocno chodzi mi po głowie. Lat mam 43, za młodego latałem MZ ETZ250, na 40tkę wróciłem do gry. Jeździłem 3 lata Hondą Devi 650 2003, czyli mały, turystyczny dziadkowóz. Jak masz niezawodnego Opla Astrę, czy Forda Mondeo, to czasem oko ucieknie ci na Merca czy Lexusa. I tak było z Fujarą... Jak się kiedyś przejechałem, to nie przestawałem o niej myśleć. Na zlotach, czy paradach zawsze patrzyłem z zazdrością... Ale do brzegu. Sprzedałem Devilę za 7.000zł i trzeba coś kupić. Oczywiście jest FJR na oku (i tu poproszę o poradę), ale pomyślałem aby kupić moto wyraźnie młodsze. Założyłem sobie budżet 15.000. Chciałbym już coś z wtryskiem, z ABS, najlepiej na wale i musi być wygodne dla mnie i plecaka. Dobrze byłoby wygrzebać się z muzeum i myślałem o max 10 letnim sprzęcie. Tylko tak się raczej nie da. Przynajmniej jeden warunek nie będzie spełniony. Mam do Was prośbę. Oprócz "Witaj na forum", napiszcie proszę dlaczego dobrze robię, że planuję wydać 16.500 zł na granatową FJR z ABS i kuframi z 2004 r, przebiegiem 71.000 km, gotowa do sezonu (olej siln i wał, i filtry, płyn ham, nowe klocki przód, nowy aku), grzane łapki i navi Garmin zumo 550. Czy nie lepiej coś nowszego, nawet łańcuchowe, typu NC750X, DL650, Versys, CBF1000, itp...? Boję się, że po zakupie np. Bandziora, i tak będę myślał o Fujarze... Będę wdzięczny za zwięzłe opinie, choć ja trochę się rozpisałem. A, bo nie napisałem - jestem z okolic Poznania. Jeszcze raz ukłony dla wszystkich